W ostatnim poście pisałam o różnych typach wniosków o
stypendia i granty, krytykując retorykę sukcesu obecną we wnioskach „opisowych”. Trzeba jednak zaznaczyć, że wniosek „opisowy” ma nad „faktograficznym”
znaczącą przewagę. Nie wszystkie istotne informacje da się bowiem przekazać w
punktach, przyporządkowanych odpowiednim kategoriom osiągnięć. Przykład: tylko
w opisowych wnioskach możemy zwrócić uwagę oceniającego na nakład pracy,
którego wymagają prowadzone przez nas badania. Jeśli, jak to często bywa, wartość
naukowca mierzy się tylko liczbą publikacji i jakością czasopisma, to np.
archeolog będzie bardzo pokrzywdzony w stosunku do choćby teoretyka literatury.
Ten pierwszy musi przecież najpierw odbyć wiele podróży i długo pracować w terenie, zanim przystąpi do publikowania. We wniosku opisowym może
przypomnieć oceniającemu o specyfice swojego zawodu. To samo dotyczy czasu,
który zwłaszcza młody naukowiec musi przeznaczyć na doskonalenie warsztatu
badawczego. Jeśli obrana przez niego tematyka wymaga na przykład znajomości wielu języków
obcych, to w systemie osiągnięć „tabelarycznych” jest od razu do tyłu względem
osób, którym do pracy wystarczy tylko polski (ewentualnie angielski). Po prostu:
„czas to pieniądz”.
I study currently the story of the books published in Oels in the years 1589–1740. These studies provoke in the junior researcher all sorts of different reflections which I share on this blog. // Zajmuję się aktualnie historią książek wydanych w Oleśnicy w latach 1589–1740. Tym studiom towarzyszą różne przemyślenia początkującego naukowca, którymi dzielę się tutaj.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą doktoranci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą doktoranci. Pokaż wszystkie posty
środa, 4 marca 2015
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Wnioski o stypendia. Część I: Retoryka sukcesu (English version above)
Stosunkowo niedawno skończył się okres wielkiego ubiegania
się o stypendia. W ostatnich tygodniach doktoranci dowiedzieli się, czy i jakie
stypendia otrzymali. Na niektóre decyzje jeszcze czekają. Oczywiście „ubieganie
się” zdarza się o różnych porach roku, jesienią jednak następuje kumulacja
okazji do podejmowania tej aktywności.
Istnieją wnioski, w których podajemy fakty na swój temat:
opublikowane artykuły, wygłoszone referaty, prowadzone ćwiczenia itp. Istnieją
wnioski, w których opisowo przedstawiamy te osiągnięcia. Czasem trzeba zrobić i
jedno, i drugie.
Osobiście nie mam problemu z pierwszym typem wniosków
(fakty). Natomiast przybranie entuzjastycznego tonu, który powinien wybrzmieć we
wnioskach typu opisowego i który ma pełnić funkcję perswazyjną, sprawia mi
niekiedy pewne trudności. Przykład: do toposów opisowego wniosku należy
uzasadnianie, dlaczego prowadzone przez wnioskującego badania są „przełomowe” i
„fundamentalne” dla rozwoju danej dziedziny. Choć każdy młody naukowiec szuka
odpowiedniej tematyki badawczej i stara się uzyskać jak najciekawsze rezultaty,
to jednak nie zawsze jego osiągnięcia mają w oczywisty sposób przełomowy
charakter. Wiadomo, że młodzi naukowcy najczęściej uczą się dopiero warsztatu,
zajmując się mniejszymi tematami. Że na „fundamentalne” syntezy czas musi
przyjść dopiero później. Choć w wyjątkowych przypadkach zdarza się, że
doktorant ma już bardzo rozwinięty potencjał badawczy, to i tak nie ma
potencjału finansowego: w konkursach dla młodych naukowców można poprosić o
środki wystarczające do wykonania interesującego i dobrego projektu, ale nie –
przełomowego projektu, który najczęściej wymaga stworzenia i opłacenia całego zespołu
badawczego. Najlepiej by było, gdyby przeciętny doktorant pracował w zespole założonym przez doświadczonego naukowca. W polskiej humanistyce taka sytuacja zdarza się jednak nadal stosunkowo rzadko.
Retoryka wniosków bywa więc
wątpliwa merytorycznie. Gdyby jednak nawet tak nie było, to nadal pozostawałaby ona trudna psychologicznie dla
osób, którym pochlebstwo pod własnym adresem nie przechodzi łatwo przez gardło.
sobota, 30 sierpnia 2014
Cyganeria (English version above)
Dość
niedawno oglądałam w Kinie Kijów transmisję Cyganerii
Puccini’ego z MET. Dzięki napisom po raz pierwszy byłam w stanie śledzić w pełni
libretto. Scena otwierająca dzieło rozgrywa się na wyziębionym poddaszu, które
główny bohater, Rodolfo, ma zamiar ogrzać sztuką teatralną własnego autorstwa,
a właściwie – papierem, na którym została zapisana. Stwierdza: „Przykro mi,
droga publiczności, ciężkie czasy wymagają wielkich poświęceń”. Jego
współlokatorzy, patrząc na płonące kartki, odpowiadają: „Jest świetna, tak
pełna życia – tylko że za krótka!”, „Nie oprze się upływowi czasu” (http://www.youtube.com/watch?v=ntg9vXxAia8/ – tu Cyganeria z angielskimi napisami). Słuchając tych słów, śmiałam się
najgłośniej w całym kinie, przynosząc wstyd towarzyszom mojego wyjścia. Po
prostu tak dobrze rozumiałam tę sytuację: to było o nas, o doktorantach
humanistach! Od tamtego czasu zaczęłam nazywać ich, tj. nas – cyganerią. Jesteśmy
biedni, ale jednak wolimy nasz obrany, niezależny sposób na życie od bardziej
intratnej posady gdzieś indziej. Też obracamy się w towarzystwie bystrych ludzi,
z którymi żartujemy na temat własnego położenia, bo czasem jest to jedyny
skuteczny sposób na zdystansowanie się do skrzeczącej rzeczywistości.
Ale to
nie wszystko. Nie wiem, czy istnieją jakieś badania statystyczne na ten temat,
ale z moich obserwacji wynika wyraźnie, że wśród doktorantów jest znacznie
mniej małżeństw niż w innych grupach społecznych w tym samym wieku. Doktoranci
mają też o wiele mniej dzieci niż ich rówieśnicy nierobiący doktoratu. Nawet
osoby o konserwatywnych poglądach wpisują się w tę tendencję. I nikt nie bierze kredytu, bo nikt by się do niego nie kwalifikował.
Ale nie chodzi tylko o pieniądze – wydaje mi się, że bardzo wrażliwym i bardzo
refleksyjnym ludziom, jakkolwiek by to oceniać, trudniej przychodzi decyzja o
ustatkowaniu się. A właśnie tego rodzaju ludzie często decydują się na robienie
doktoratu z którejś dyscypliny humanistycznej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)