Kto prowadzi badania za pieniądze publiczne wie, że tych
ostatnich nigdy nie jest zbyt wiele. W toku projektu prawie na pewno zdamy
sobie sprawę w pewnym momencie, że chcielibyśmy zrobić jeszcze coś, czego nie
przewidzieliśmy w kosztorysie. Dlatego zawsze lepiej przygotować się na to
zawczasu i wykazać się cnotą oszczędności.
Dobrą okazją do tego jest przemyślane planowanie wydatków na
podróże. Ja najczęściej wyjeżdżam do bibliotek, by pracować z książkami i
źródłami niedostępnymi w Bibliotece Jagiellońskiej. Te kwerendy trwają przeciętnie
od tygodnia do miesiąca. Trudno wynająć kawalerkę lub pokój na miesiąc, a co
dopiero na krótszy okres. Z drugiej strony, zatrzymanie się w hotelu lub nawet
hostelu wychodzi dość drogo, jeśli chcemy zostać na trochę dłużej i oczekujemy
minimum prywatności. Wydawać by się mogło, że pośrednie rozwiązanie nie
istnieje. A jednak: są nim tzw. pokoje gościnne w akademikach polskich miast
uniwersyteckich. Mogę tylko próbować wytłumaczyć, jak to się dzieje, że pokoi
tych nie dotyczą reguły konkurencji wolnorynkowej. Prawdopodobnie chodzi o to,
że akademiki przede wszystkim mają zapewnić nocleg studentom nie zaś gościom z
zewnątrz. Jako instytucje publiczne, nie są zorientowane na klienta – ten
napotyka na problemy przy rezerwacji pokoju, może dzwonić tylko w ograniczonych
godzinach, w dodatku często otrzymuje niepełną i nieścisłą informację co do
dostępności miejsc. No i musi mówić po polsku. Jeśli jednak uda mu się pokonać
te przeszkody – otrzyma przyjemne lokum z łazienką, a niekiedy i małą kuchnią,
za cenę, którą zapłaciłby za pokój w mieszkaniu ze współlokatorami. Nie
wszystkie akademiki oferują miejsca gościnne równie tanio – zbadanie i
porównanie różnych cen wymaga trochę cierpliwości. Jeśli chodzi o Wrocław, to najlepsze
i najtańsze noclegi oferuje tu Uniwersytet Ekonomiczny. Także w Hotelu Savoy –
będącym częściowo bursą i usytuowanym w samym centrum miasta – studenci i
doktoranci mogą liczyć na duże zniżki po konsultacji z kierownikiem obiektu
(sic!).
Zabytkowe przedmioty, które można znaleźć w tzw. pokojach gościnnych - oryginalny magnetofon z radiem firmy Unitra |
Widok z okien Hotelu Savoy na plac Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu |
Dostęp do kuchni – własnej albo dzielonej z innymi
mieszkańcami – jest wielką zaletą tego typu pobytu. Choć zwykle będziemy jeść
na mieście, to jednak czasem możemy mieć ochotę, by coś ugotować, a już na
pewno – robić sobie własne śniadania i kolacje. Szczególnie ważne okazało się
to w czasie mojego wyjazdu do Warszawy, która jest znacznie droższa niż inne
miasta. A oto parę rzeczy, które zawsze warto mieć ze sobą w takiej
niezagospodarowanej kuchni:
- małe cukry – zbieranie pięciogramowych saszetek z cukrem to
dobry pomysł, chyba że nigdy niczego nie słodzimy albo nie przeszkadza nam
kupowanie kilograma cukru za każdym razem, gdy wyjeżdżamy
- mała sól
- mały olej – w Almie widziałam saszetki z jedną porcją
oleju
- ścierka
- folia kuchenna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz