piątek, 10 kwietnia 2015

Wrażenia z dorocznej konferencji RSA (26–28 marca 2015, Berlin). Część I: Wybór właściwego panelu (English version above)

W tym roku uczestniczyłam w konferencji the Renaissance Society of America po raz drugi i sądziłam, że obecnie łatwiej znajdę interesujące mnie referaty dzięki doświadczeniu sprzed dwóch lat. Jednak trafienie na właściwy panel okazało się równie trudne co poprzednio. Powody były dwa: niezrozumiałość wystąpień i ich nieprzydatność (dla moich badań, oczywiście).

Nazwa towarzystwa i konferencji z okładki drukowanego programu wystąpień

Zacznę od pierwszego problemu: okazuje się, że obcy akcent nie przeszkadza tak bardzo w odbiorze referatu. Niekiedy tempo wypowiedzi i brak odpowiedniej dykcji u anglojęzycznych referentów stanowi poważniejszy kłopot. Osoby, dla których językiem ojczystym nie jest angielski, zwykle mówiły wolniej i przez to, ku mojemu zaskoczeniu, dało się łatwiej podążać za ich myślą.

Jednak trudności ze zrozumieniem nie kończą się na samej wymowie: większość prelegentów odczytuje swoje referaty z kartki, a w dodatku charakteryzują się one stylem pisanych artykułów i nie przypominają w najmniejszym stopniu ustnej wypowiedzi czy oracji, którą, według mnie, powinny naśladować. Najlepszy przykład tego wynaturzenia stanowi całkowicie „typograficzna” fraza „quote-unquote” („cytuję-koniec cytatu”), która rozbija rytm zdania, czyniąc je przez to trudnym w odbiorze.

Wreszcie daje się dostrzec jeszcze jeden problem: referenci znają tak doskonale temat swojego wystąpienia, że zapominają podać swoim słuchaczom wszystkie potrzebne informacje „okalające”. To prawda, że zwracają się do specjalistów. Jednak obecnie poszczególne specjalności są tak wąskie, że powinno się zakładać tylko bardzo ograniczony zasób wspólnej wiedzy. 

Ale zrozumiałość to tylko połowa sukcesu. Poruszany temat musi mieć związek z zainteresowaniami odbiorcy – a należy przypomnieć, że w tym roku na konferencji RSA odbywało się ciągle ponad sześćdziesiąt równoległych paneli. Najważniejszą pomocą są tu tytuły i abstrakty referatów. Niestety jednak często okazują się one mylące. Za ogólnie brzmiącymi tytułami i abstraktami, obiecującymi treści istotne dla szerokiego grona naukowców, kryją się wystąpienia poświęcone bardzo wąskim tematom. Autorzy prawdopodobnie mają nadzieję, że tym sposobem uda im się zachęcić więcej osób do pojawienia się właśnie na ich panelu. W efekcie odbiorca zainteresowany np. przemianami myśli teologicznej w szesnastym wieku trafia na referat dotyczący jednego rękopisu, co może okazać się dość frustrujące.

Jeśli uświadomimy sobie wszystkie te ograniczenia, to nie będziemy się dziwić, że naprawdę udane wybory należą raczej do wyjątków. Ale te szczególne wystąpienia zachowamy za to na długo we wdzięcznej pamięci.              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz