wtorek, 24 czerwca 2014

Zwiedzanie Oleśnicy (English version above)

Dolny Śląsk to chyba w sumie niedoceniona część Polski. Mam wrażenie, że zabytki dolnośląskie, niejednokrotnie najwyższej klasy, są mało znane: czy to Kamieniec Ząbkowicki z monumentalnym romantycznym pałacem Schinkla, czy wyjątkowe „kościoły pokoju” w Świdnicy i Jaworze, czy wspaniały przykład baroku Śląskiego – opactwo cystersów w Krzeszowie. Choć akurat udało mi się, jeszcze jako nastolatce, zobaczyć trochę Dolnego Śląska, nie wiedziałam, że i Oleśnica ma zabytki godne uwagi. Większość z nich znajduje się w bazylice św. Jana Ewangelisty, a ich opisy można przeczytać tutaj: http://olesnica.archidiecezja.wroc.pl/start/index.php?option=com_wrapper&view=wrapper&Itemid=72. Niestety rzadko zastaniemy kościół otwarty – najlepiej chyba podejść tam na pół godziny przed nabożeństwem albo zostać chwilę po jego zakończeniu. Stąd udało mi się zrobić tylko trochę zdjęć, nie zobaczyłam nawet z bliska najcenniejszego zabytku – manierystycznej ambony autorstwa holenderskiego mistrza, Gerharda Hendrika (więcej na jej temat w monografii Piotra Oszczanowskiego, Złoty medalion oprawiony czterema diamentami. Rzeźby Gerharda Hendrika z Amsterdamu z początku XVII wieku w Oleśnicy, Wrocław 2012). Wyjątkowa w Oleśnicy jest też biblioteka łańcuchowa – jedna z dosłownie kilku podobnych w Europie. Również jej jeszcze nie widziałam, za to zdobyłam informację, że na zwiedzanie należy wcześniej się umówić – można to zrobić, dzwoniąc do Oleśnickiego Domu Spotkań z Historią (http://muzeum.olesnica.pl/) na numer 071 716 52 23.

Fragment dekoracji empory organowej z muzykującym puttem i inskrypcją "Lobet ihn mit Pauken" ("Chwalcie Go na bębnach"), Ps. 150
Ten ostatni to również bardzo ciekawe miejsce, muzeum typu „interaktywne i multimedialne”, co oprócz ogólnego efektu marketingowego owocuje np. możliwością oglądania dziewiętnastowiecznych pocztówek z Oleśnicy w doskonałej rozdzielczości. Jest też trochę zajęć dla znudzonych dzieci, co może okazać się na pewnym etapie zwiedzania bezcenne. Interesująco przedstawia się także pochodzenie oleśnickiej kolekcji, dla której bazę w dużej mierze stanowi zbiór prywatny, zgromadzony przez pasjonata lokalnej historii i redaktora naczelnego „Panoramy Oleśnickiej”, pana Krzysztofa Dziedzica. Za kontrowersyjny, ale i ciekawy jako zjawisko, należy uznać sposób przedstawienia powojennych dziejów Oleśnicy. Brak praktycznie komentarza z zewnątrz na ten temat, można jedynie usłyszeć odczytywane przez aktorów pamiętniki osiedleńców, niekiedy mocno podrasowane językiem ówczesnej propagandy. Trudno powiedzieć, na ile propaganda ta stanowiła część rzeczywistych przekonań autorów, na ile zaś wynikała ona z kontekstu, w jakim powstały wspomnienia, a którym był konkurs literacki organizowany w latach 60. przez lokalną bibliotekę.

"Pozdrowienia z Oels" - pocztówka z widoczną datą: 5 listopada 1899


Latarnia oświetlająca wnętrze miejscowej kawiarni!
Nieco oddalając się od rynku, dotrzemy do resztek niezrujnowanej w czasie wojny modernistycznej architektury niemieckiej. Mnie szczególnie urzekł bogaty program ikonograficzny dawnej szkoły ewangelickiej (ul. Słowackiego) – zamieszczam tu parę zdjęć.


Sowa jako symbol mądrości - dekoracja szkoły ewangelickiej w Oleśnicy

Pszczoły jako symbol pracowitości - dekoracja dawnej szkoły ewangelickiej w Oleśnicy

Sentencja zdobiąca budynek szkoły ewangelickiej - "Bez pracy nie ma kołaczy"

Wadą mojego jednodniowego pobytu okazała się bardzo słaba komunikacja autobusowa. Strona internetowa podawała częste godziny odjazdów do Wrocławia (mniej więcej co 20 min.), ale rzeczywistość okazała się inna. Nie pojechały pod rząd dwa autobusy prywatnej firmy, w sumie czekałam więc na transport ponad półtorej godziny. Dlatego warto uważać z odkładaniem powrotu na ostatnią chwilę, jeśli nie podróżujemy własnym samochodem, co byłoby chyba najlepszym rozwiązaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz